Miłośnicy Jasła wspominają czas wysiedlenia

H.Zych fot. M.MiskiewczRocznica wysiedlenia Jasła była okazją do organizacji ważnych imprez kulturalnych. Chętnie wysłuchiwano relacji naocznych świadków tamtych wydarzeń. Wśród dzielących się wspomnieniami byli członkowie Stowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego. Specjalnego wywiadu dla „Nowego Podkarpacia” udzielił Henryk Zych, były Prezes, a obecnie Członek Zarządu SMJiRJ. 
Zapraszamy do przeczytania wywiadu pt. „Miłośnik Jasła”. Z Henrykiem Zychem o czasach II wojny rozmawiała Red. Marzena Miśkiewicz. Wywiad jest dostępny w Internecie na portalu „TwojeJasło.pl”.
Aby go przeczytać – kliknij tutaj.
Na zdjęciu Henryk Zych. Fotografia z portalu www.podkarpacie.media.pl

Zaproszenie do udziału w konkursie fotograficznym „Jasło – Moje Miasto”

Anna Benkhaled II nagroda (1)
 W przyszłym roku Stowarzyszenie Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego obchodzić będzie swoje pięćdziesięciolecie. Jest ono wydawcą szeregu publikacji, inicjatorem i organizatorem wielu przedsięwzięć i konkursów, m.in. takich jak cykliczny Turniej Wiedzy o Jaśle czy Konkurs Fotograficzny „Jasło – Moje Miasto”.
I właśnie do udziału w tym ostatnim, którego współorganizatorem jest jasielski Młodzieżowy Dom Kultury, zapraszamy wszystkich młodych i starszych pasjonatów fotografii z Jasła i i regionu. W tym roku odbędzie się jego dwudziesta edycja. Nosi temat: „Zaskakujące widoki Jasła”.
Jako organizatorom zależy na tym, aby uczestnicy ukazali mniej znane, dotychczas nie widziane lub często niezauważane na co dzień  odcienie i oblicza naszego miasta. Zachęcamy do tego żeby udając się na spacery po różnych zakątkach Jasła zabierać ze sobą aparat fotograficzny, gdyż często jesteśmy świadkami niezwykle ciekawych i rzeczywiście zaskakujących scen i obrazów. Jest też wiele miejsc, obiektów, zjawisk które mogą być inspiracją do uchwycenia czegoś ciekawego w kadrze aparatu. One istnieją, jednak nikt lub mało kto je zauważa. A szkoda, kiedy przechodzimy obok nich obojętnie.
Większość jaślan dobrze zna typowe „widoki” oraz ujęcia  fotograficzne naszego miasta, spotykane choćby na pocztówkach. Warto jednak pokusić się aby spojrzeć na nie w sposób mniej standardowy, ożywić je, wydobyć z nich nowy, inny, dotychczas nie zauważony rodzaj piękna, ująć je z zaskakującej perspektywy, światła, cienia, ruchu, wykreować ich własną autorską wizję.
Temat jaki proponujemy jest „elastyczny” i może być rozumiany bardzo indywidualnie      i szeroko. Każdy z uczestników konkursu może ujmować go subiektywnie, z różnych perspektyw: społecznej, historycznej, kulturowej, przyrodniczej, architektonicznej etc. Zapraszamy do fotografowania autentycznie „zaskakujących” wydarzeń, miejsc i scen dnia codziennego lub okazjonalnych w naszym mieście. Zachęcamy zatem wszystkich fotografujących do uczestnictwa w konkursie i do zaprezentowania swoich prac. Oprócz treści ważna będzie również forma indywidualnego ujęcia autora zdjęć, jego pomysł i oryginalne oraz jak podano w haśle konkursu … zaskakujące  spojrzenie na temat.
Szczegóły dotyczące Jubileuszowego XX Konkursu Fotograficznego „Jasło – Moje Miasto” – „Zaskakujące widoki Jasła” pod Honorowym Patronatem Burmistrza Miasta Jasła znajdują się w jego regulaminie.
Prezes SMJiRJ Wiesław Hap
Na fotografii nocne Jasło w obiektywie Anny Benkhaled – fotografia z ubiegłorocznej edycji konkursu pod hasłem „piękno Jasła ukryte w detalach”.
Zdjęcia z poprzednich edycji znajdziesz na naszej stronie w galerii zdjeć. Z ostatniego roku:tutaj (kategoria szkół podstawowych), tutaj,(kat. szkoły średnie) i tutaj (kat.open)
A oto regulamin konkursu:
regulamin

70 lat temu jaślan wypędzono z ich domów

wysiedlenieW związku z 70. rocznicą wysiedlenia mieszkańców Jasła i wielu miejscowości naszego powiatu przedstawimy fragment wspomnień Władysława Mendysa z książki „Wspomnienia o Jaśle 1939-1960” wydanej przez Stowarzyszenie Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego.
Nadszedł wrzesień 1944 r. Minęło już pięć lat wojny, a z nią okupacji hitlerowskiej. Sytuacja na frontach wojennych i wewnątrz kraju, jak również zachowanie się i nastroje Niemców wskazywały coraz wyraźniej, że zbliża się nieuchronnie koniec panowania hitlerowskiego. Toteż coraz żywsza nadzieja na rychłe wyzwolenie spod okupacji ożywiała ludność i dodawała sił na przetrwanie wojny. Ale nikt nie przeczuwał też, jaką szatańską niespodziankę przygotował dla Jasła najeźdźca hitlerowski na ostatnie chwile swych tyrańskich rządów.
Na zdjęciu powyżej rynek Jasła podczas okupacji hitlerowskiej w roku 1942.
Oto jak grom z jasnego nieba spadła na mieszkańców Jasła wieść, że wszyscy bez wyjątku mają opuścić miasto i osiedlić się w dowolnych miejscowościach na zachód od rzeki Wisłoki. Mianowicie 13 września 1944 r. ukazał się na murach miasta, bez jakichkolwiek uprzednich ostrzeżeń, zredagowany w języku niemieckim i polskim – rozkaz komendanta wojsk niemieckich, nakazujący wszystkim bez wyjątku mieszkańcom opuszczenie miasta najpóźniej do piątku dnia 15 września 1944 r. do godz. 18:00 i udania się na osiedlenie w okolice Nowego Sącza i Gorlic oraz Biecza. Rozkaz podawał na wstępie, że natychmiastowa ewakuacja miasta Jasła została zarządzona celem zabezpieczenia ludności cywilnej, oraz że ludność może zabierać ze sobą swoje mienie.
0032_imgNa zdjęciu Władysław Mendys (1899-1996). Adwokat, działacz społeczny. Absolwent szkoły Ludowej i Gimnazjum w Jaśle. Żołnierz c.k. armii w czasie I wojny światowej oraz Wojska Polskiego w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. Po II wojnie światowej wiceburmistrz Jasła, radny miejski, powiatowy i wojewódzki. Członek chóru „Echo” i teatru amatorskiego. Pierwszy przewodniczący SMJiRJ.

Oświadczenia te stanowiły jednak tylko złośliwą perfidię, gdyż ani w Jaśle, ani w jego okolicy nie były podejmowane, ani nawet przewidywane żadne działania wojenne, mogące zagrażać samemu miastu, a również jeśli chodzi o pozwolenie na zabieranie swego mienia, to ukryta w nim była chyba tylko złośliwa ironia, obliczona na moralne pognębienie wypędzanej ludności, albowiem ludność pozbawiona była wszystkich środków lokomocji. Korzystanie z kolei było ludności cywilnej zabronione, a nawet pojazdy konne zabierało natychmiast wojsko, tak że można było zabrać tyle co mieściło się w bagażu ręcznym. Rozkaz powyższy zaopatrzony był dodatkiem podpisanym przez ówczesnego starostę niemieckiego dra Waltera Gentza, w którym tenże nakazywał natychmiastowe i bezwzględne zastosowanie się do rozkazu Komendanta Wojsk Niemieckich. Ponadto po ulicach miasta krążyły bez przerwy samochody, z których gestapo przy pomocy megafonów zapędzało ludność do jak najszybszego opuszczania miasta pod groźbą natychmiastowego rozstrzelania opornych. Podkreślić przy tym należy rzecz dosyć znamienną, a mianowicie, że wspomniany rozkaz nie zawierał ani nazwiska Komendanta Wojsk Niemieckich na którego się powoływał, ani też jego podpisu.
wysiedlenieKursujące bez przerwy i ryczące megafony wzmagały powstały wśród ludności popłoch. W atmosferze niepokoju i niepewności ludność rzuciła się do niemal panicznej ucieczki z miasta. Na drodze, prowadzącej przez most w Niegłowicach na rzece Wisłowce w kierunku Gorlic, ukazał się nieprzerwany tłum wysiedleńców. Obok ludzi w sile wiek szli starcy i dzieci, zdrowi, chorzy i kaleki, wszyscy w jednym nieprzerwanym szeregi z tobołkami na plecach lub popychając albo ciągnąc za sobą wózki ręczne i dziecinne. Ludność miasta liczyła wówczas wraz z przybyszami z innych okolic Polski, którzy czasów zatrzymywali się w Jaśle, około 16 tysięcy ludzi. W okresie więc tych trzech dni wysiedlani miasta, nieprzerwana ława ludzi ciągnęła się na przestrzeni kilku kilometrów, zdążając prze most w Niegłowicach w kierunku zachodnim. Wśród tej masy ludzi trafiały się i osoby obłożnie chore, niesione na noszach lub wiezione na wózkach ręcznych. Wysiedleni zabierał ze sobą tylko to, co najpotrzebniejsze, a więc pościel, bieliznę i odzież, nieco zapasów żywności dla przetrwania pierwszych chwil po przybyciu na nowe miejsce zamieszkania Zapasów tych zresztą nikt nie posiadał wiele, bo warunki żywnościowe były wtedy trudne.
Linia frontu wojennego na wysokości Jasła ustaliła się wówczas w odległość kilkunastu kilometrów na wschód od rzeki Wisłoki. Wszyscy spodziewali się, że najbliższe ponowne uderzenie armii radzieckiej odrzuci Niemców już poza Jasło na zachód i wszyscy wysiedleni będą mogli wracać do swego miasta. Toteż wysiedleni starali się wybierać nowe miejsca na czasowy pobyt możliwie najbliżej miasta. Dlatego już po przebyciu kilku kilometrów masa wysiedleńców zaczęła się rozdzielać na mniejsze grupy, zbaczając z głównej szosy Jasło – Gorlice na drogi boczne wiodące do wsi Osobnica, Trzcinica, Bączal Dolny i Górny, Czermna, Opacie, Brzyska, Lipnica Górna i Dolna, Lisów. W tych wsiach ulokowała się większość wysiedlonych. Znaczna część przeniosła się dalej ku zachodowi w okolice Biecza oraz do Gorlic. Działające wówczas w Generalnym Gubernatorstwie urzędy polskie przeniosły się z Jasła do Biecza i Gorlic. W Gorlicach też umieścił się wysiedlony z Jasła Zarząd Miejski, którego burmistrz prof. Jan Pyrek zorganizował w ramach RGO (Rady Głównej Opiekuńczej) Obywatelski Komitet Opieki Społecznej, który świadczył wiele pomocy dla wysiedlonych.
Wysiedleni starali się obierać nowe miejsca zamieszkania w oddaleniu od głównych szlaków komunikacyjnych oraz w domach położonych w pobliżu lasów. Chodziło o to, by się chronić przed spodziewanymi ewentualnymi atakami lotniczymi na arterie komunika­cyjne oraz mieć ułatwioną ucieczkę i kryjówkę przed łapankami do przymusowych robót przy okopach i umocnieniach wojskowych na froncie. Wojsko przeprowadzało takie łapanki bardzo często, nie oszczędzając wysiedleńców, a kto wpadł przy tym w ręce żołnierzy niemieckich, musiał przez dłuższy czas ciężko pracować przy kopaniu stanowisk wojskowych na froncie, pod obstrzałem, zanim wreszcie udało mu się uciec lub w inny podstępny sposób uzyskać zwolnienie.
Wysiedlona ludność znajdowała kwatery w domach miejscowej ludności wiejskiej, która – trzeba to z uznaniem podkreślić – z otwartym sercem przyjmowała przybyszów, a następnie dzieliła się swymi zapasami żywności oraz co było bardzo ważne – opałem. Powoli zaczęło się układać życie wysiedleńców w nowych warunkach. Środki pieniężne na pokrywanie kosztów bieżącego utrzymania czerpali wysiedleni głównie z wyprzedaży bielizny i garderoby, bądź za gotówkę, bądź też w drodze handlu zamiennego na żywność. Wprawdzie Wydział Finansowy z Jasła, który osiedlił się początkowo w Bieczu wypłacił pracownikom państwowym pobory, ale miało to miejsce tylko w pierwszym miesiącu i w odniesieniu do pracowników, którzy się zgłosili w niewielkiej zresztą liczbie. Wkrótce rozwinął się handel pomiędzy wysiedlonymi i ludnością miejscową. Handlowało się papierosami i tytoniem, zapałkami i kamyczkami do zapalniczek, garderobą, słowem wszystkim, co kto miał do zbycia. Był to handel domokrążny, bo trzeba było chodzić od domu do domu i szukać nabywców. Handel ten przypominał mocno żebractwo, ale cóż było robić? Zmuszały do tego konieczności życiowe, a innych środków nie było. Niejednokrotnie trzeba było odejść od cudzych drzwi z próżnymi rękami, często posłyszało się gorzkie słowo, a nieraz korzystał człowiek z zaproszenia na posiłek z uczuciem, że przyjmuje jałmużnę.
W miarę przedłużania się okresu wysiedlenia, położenie wysiedlonych nabierało coraz więcej posmaku życia bezdomnego włóczęgi i żebraka. Od czasu do czasu można było skorzystać z pomocy wspomnianego komitetu RGO w Gorlicach, ale wyprawa do Gorlic odbywana piechotą, kosztowała często wpadkę w łapankę i wywiezienie na przymusowe roboty do Niemiec. Zakosztowała tego np. moja siostra, której udało się zbiec z transportu przy pomocy polskich kolejarzy dopiero z Krakowa.
Zdarzyło się też kilka wypadków, stanowiących plamę na okresie wysiedlenia. W niektórych wsiach, położonych w obrębie kompleksu lasów pokrywających górę Liwocz, obrali sobie czasową siedzibę także i tacy mieszkańcy Jasła, którzy mieli opinię ludzi zamożnych. Na niektórych z tych ludzi dokonane zostały napady rabunkowe, w czasie których pozabierano im poważne ilości różnych artykułów. Należy zaznaczyć, że ofiarami byli kupcy, którzy pod rządami okupanta prowadzili swe sklepy, a którym udało się przy wysiedleniu wywieźć znaczne partie towarów. Natomiast z jakich elementów rekrutowali się sprawcy tych napaści, nie zostało wyjaśnione. Pokrzywdzeni nie podnosili z tego powodu krzyku, a władze niemieckie przeszły nad tymi wypadkami do porządku i wolały się nie zapuszczać w lasy w pościgu, gdyż w lasach tych ukrywało się bardzo wiele różnych oddziałów podziemnych sił zbrojnych polskich i wojsk spadochronowych.
W tych wsiach, w których stacjonowały oddziały wojsk niemieckich i znajdowały się miejscowe komendy wojskowe, jak np. w Lisowie, wysiedleni mężczyźni zdolni do pracy mieli obowiązek meldowania się codziennie rano w komendzie, gdzie od czasu do czasu przydzielano ich do różnych prac pomocniczych dla wojska na miejscu. Zdaje się jednak, że chodziło w tym wypadku o pewną kontrolę nad ludnością wysiedloną.
Zbieraliśmy skwapliwie wszelkie informacje polityczne i wojenne, bo stanowiły pożywkę dla naszej nadziei na koniec wojny, który nieuchronnie zbliżał się coraz bardziej, a miał być dla nas wybawieniem od okupacji hitlerowskiej. Jednym ze źródeł tych informacji był dla nas komunikat „Oberkommando der Wehrmacht” wywieszany codziennie w miejsco­wej komendzie niemieckiej. Komunikat przeznaczony był dla żołnierzy niemieckich i odpowiednio redagowany, ale m\ umieliśmy znaleźć w nim i treść ukrytą między wersami, a dla nas pożądaną. Cieszyło nas szczególnie to, że podawane w tym komunikacie zwycięstwa oręża niemieckiego przesuwał} się stale w kierunku środka Niemiec. Ze względu na możliwość zdobywania tych informacji wcale chętnie zgłaszałem się rano w tej komendzie, stosownie do zarządzenia, o którym wyżej wspominałem. Jednego razu udało mi się nawet posłyszeć nadawaną przez radio niemieckie mowę samego Hitlera, w której miotał się ze wściekłością i rzucał pod adresem Anglii groźby zniszczenia przy pomocy swej nowej broni.
Towarzystwo zaliczkowe
Powyżej jeden z budynków zniszczonych przez Niemców – Towarzystwa Zaliczkowego – Kasy Oszczędności w Jaśle u zbiegu ulic Kościuszki i Rejtana.
W wysiedlonym Jaśle nie pozostał ani jeden mieszkaniec. Pogróżki o rozstrzeliwaniu nie stosujących się do rozkazu opuszczania miasta nie były bezpodstawne. W domu przy ulicy Klasztornej zastrzelony został N. Zapór. W piwnicy domu A. Lauterbacha przy obecnej ulicy W. Pola zastrzelony został nieznany bliżej inwalida, w polu przy domu A. Breitmeierowej znaleziony został również zastrzelony nieznany człowiek, podobnie jak i w domu N. Lipkowej przy ulicy 3-go Maja.
Po całkowitym opróżnieniu Jasła z ludności hitlerowcy przystąpili do systematycznego, planowego palenia miasta i burzenia go z początkiem października 1944 r. Wieści o tej akcji dotarły zaraz do wysiedlonych, ale nikt im z początku nie dawał wiary. Na froncie w okolicy Jasła nie było wtedy żadnych większych działań wojennych, poza pozycyjnym ostrzeliwaniem się wzajemnym i to sporadycznie. Nie odbywały się nawet jakieś znaczniejsze koncentracje czy przesunięcia strategiczne. Jednym słowem żadne względy militarne nie dawały podstaw do niszczenia miasta. Dlatego też początkowo traktowaliśmy te wieści jako pogłoski nierealne, tym bardziej, że nie było możliwości sprawdzenia. Wstęp do miasta był wzbroniony pod groźbą zastrzelenia, a wysiedleni przebywający już na zachód od Trzcinicy nie mieli żadnego widoku na Jasło. Jedynie ci. którzy zatrzymali się w Bryłach, Jareniówce i Opaciu widzieli, że nad Jasłem zaczęły się wznosić dymy, a w nocy łuna, ale dokładnie nikt nie wiedział co się w mieście dzieje, ani nikt nie spodziewał się, że Niemcy dopuszczą się tak potwornej zbrodni na bezbronnym mieście.
Tymczasem rzeczywistość przeszła najgorsze obawy. Jak się później przekonaliśmy Niemcy hitlerowscy postanowili nie pozostawić w Jaśle dosłownie kamienia na kamieniu i z całą systematycznością przystąpili do planowanego, całkowitego zniszczenia miasta. Najpierw dowództwo oznaczyło każdy bez wyjątku dom w mieście odpowiednimi napisami, w jaki sposób i jakimi środkami ma być ten dom zniszczony, a następnie pozostawione na miejscu specjalne oddziały pionierskie dokonywały niszczenia i burzenia miasta. Mniejsze budynki palono w ten sposób, że gromadzono wewnątrz budynku na stosie pozostawione sprzęty i materiał łatwopalny, stos ten polewano ropą i podpalano. Natomiast większe obiekty wysadzano w powietrze za pomocą min. (…)
wysiedlenie2Wysiedlenie1Jasło po opuszczeniu przez wojska niemieckie (1945). Wnętrze kościoła farnego.

Publikacja ta w całości dostępna jest na naszej stronie, w zakładce „OPRACOWANIA”w formacie pdf.
W książce „Wspomnienia o Jaśle 1939-1960″ znajdują się prace następujących osób:

  • Władysław Mendys,  Wspomnienia o Jaśle w dniach zagłady i powracania do życia,
  • Marian BernackiMoje wspomnienia o Jaśle,
  • Jan SobotaJasło w latach okupacji niemieckiej,
  • Stanisław PetersJasło – miasto śmierci.

Ponadto,  wykaz ulic Jasła oraz domów i właścicieli na31 sierpnia 1939 r. opracowane przez Aleksandra Ernesta Krementowskiego. Przedmowa pióra Felicji Jałosińskiej, recenzja Alfred Sepioł.
Zdjęcia budynków i ruin ze zbiorów Jerzego Rucińskiego z portalu http://www.kartki.umjaslo.pl.
/ms/

Kalendarz imprez w Jaśle na wrzesień

Zegar na KościuszkiBardzo ciekawie zapowiada się wrzesień w Jaśle. Duża różnorodność imprez kulturalnych. Wśród nich kilka odbywających się cyklicznie, o ustalonej renomie. Planowane są też wydarzenia zupełnie wyjątkowe. Warto zauważyć, że w tym miesiącu obchodzimy ważne rocznice. Stąd między innymi przygotowywane widowisko artystyczne, które ma przypomnieć o doświadczeniach jaślan i mieszkańców wielu miejscowości regionu wysiedlonych w 1944 r.  Zapraszam do zapoznania się z kalendarzem przygotowanym przez Stowarzyszenie Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego. 

KALENDARZ NA WRZESIEŃ
4 września – Małe Festiwale „Ty i Ja” w MDK (festiwal filmów)
5 września – Narodowe Czytanie na Rynku
6 – 7września – Mistrzostwa Jasła w tenisie ziemnym (MOSiR)
7 września – Kabaret HRABI w JDK
12 września – Pokaz Amerykańskich Filmów Reklamowych w Młodzieżowym Domu Kultury w Jaśle (godz. 18.30)
13 września – Rekonstrukcja wysiedlenia – widowisko artystyczne – Rynek
19 września – „Mój boski rozwód” Geraldine Aron – spektakl   teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie /w ramach 55. Studni Kulturalnej JDK/
19 września – Eko – Raban – Rynek
19 – 30 września – Festiwal Poezji i Prozy (MBP w Jaśle)

  • 19 września – Warsztaty językowe i Peformance „Beatbox poezja”
  • 20 września – Rodzinnie i filmowo „Kraina lodu”
  • 22 września – Warsztaty językowe i II Turniej Jednego Wiersza
  • 23 września – Literackie spotkania dla dzieci
  • 24 września – Regionalnie i literacko
  • 25 września – Warsztaty książki obrazkowej
  • 26 września – Warsztaty książki obrazkowej i wielkie ekranizacje
  • 27 września Rodzinnie i filmowo „Mikołajek”
  • 29 września – Literackie spotkania
  • 30 września – Czytamy razem (próba pobicia rekordu we wspólnym czytaniu) i literackie spotkania

20 – 23 września – Seanse kinowe w JDK
24 września – Symphonica – koncert okolicznościowy w 70 rocznicę wysiedlenia i zniszczenia Jasła
26 września – Festiwal Piosenki Turystycznej  na Foluszu
25 września – Kremlowskie kuranty – koncert organizowany przez MBP, współorganizowany przez JDK
26 września – „Sprzątanie świata” – impreza organizowana przez Wydział Ochrony Środowiska
27 września – Festiwal Krushfest
28 września – „Śladami przydrożnych kapliczek” – wycieczka rowerowa w ramach Studni Kulturalnej JDK
29 września – Dzień Głośnego Czytania w MBP
 
/opr. id i kb/
(Na zdjęciu zegar na ul. Kościuszki w Jaśle – odmierza czas do kolejnych interesujących wydarzeń kulturalnych)

Z wystawy twórczości M. Wieteski w Osieku Jasielskim

Przedstawiamy kilka zdjęć wykonanych podczas przygotowań ekspozycji oraz otwarcia wystawy prac Mieczysława Wieteski, nieżyjącego już jasielskiego fotografa. Tematem wystawy było Jasło na przestrzeni kilkudziesięciu minionych lat. Wystawa została zorganizowana przez Stowarzyszenie Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego oraz Gminny Ośrodek Kultury w Osieku Jasielskim. Wystawę można było oglądać w lipcu w Punkcie Informacji Turystycznej GOK.
015
426

438

441

451

To są nasi bohaterowie!

N.Zmigrod1Zapraszamy do przeczytania artykułu Piotra Figury, mieszkańca Nowego Żmigrodu. Tekst dotyczy wydarzeń sprzed 70 lat. Właśnie w sierpniu mija rocznica aresztowania i zamordowania przez hitlerowskich okupantów żołnierzy Armii Krajowej Ziemi Żmigrodzkiej. Artykuł oparty został głównie na wspomnieniach Elżbiety Fiałkiewicz.

Piotr Figura

To są nasi bohaterowie!

70 lat temu miały miejsce wydarzenia, które do dzisiaj nie doczekały się rzetelnego historycznego opracowania. O tym co działo się w Żmigrodzie Nowym i okolicznych miejscowościach w sierpniu 1944r. słyszał chyba każdy, kto mieszkał lub mieszka w tych stronach i interesuje się historią regionu. Co się wtedy naprawdę wydarzyło? Jaka była kolejność zdarzeń? Co było przyczyną, a co skutkiem? Kto wie jak było naprawdę? Te pytania pojawiały się już wtedy, 70 lat temu i pojawiają się teraz. Tak będzie, dopóki historycy nie zajmą się sprawą aresztowania członków AK zgrupowania „Zimorodek” rzetelnie, dopóki nie dotrą do dokumentów i zeznań świadków. A czy to w ogóle nastąpi? Miejmy nadzieję, że tak.
Cóż nam pozostaje dzisiaj? Przypominać o ofiarach. Sięgać do wspomnień ludzi, którzy pamiętają okrutny czas okupacji niemieckiej. Jedną z takich osób była Elżbieta Fiałkiewicz (1923-2013), z którą wielokrotnie na temat wydarzeń, które miały miejsce w naszej miejscowości w latach 1939-1945 rozmawiałem. Oto fragment jej wspomnień:
18 czerwca 1942r. przyszedł telegram z Oświęcimia, że mój brat Stefan nie żyje. Trzy tygodnie później, 7 lipca 1942r. stojąc przy furtce ogrodzenia swojego domu patrzyłam na dantejskie sceny podczas selekcji żmigrodzkich Żydów. Z żalem, ale i złością w sercu myślałam wtedy nad tym, jak zginął mój brat. Dopiero po wielu latach okazało się, że za współpracę z polskim ruchem oporu został rozstrzelany pod ścianą straceń, poznałam prawdziwą przyczynę i datę jego śmierci (14 czerwca). Potem nasz dom był cały czas obserwowany, no i oczywiście, mieliśmy na kwaterze Niemców.
O tym co działo się w sierpniu 1944r. w domu państwa Midorów dowiedziałam się z plotek. Podobno Niemcy przyszli do nich pożyczyć wersalkę, wzięli ją dla swojego oficera. Gdy ją podnieśli, wypadły z niej naboje. No więc zrobili przeszukanie domu. Jednego z synów Midora – Stanisława – Niemcy pochwycili, ale udało mu się wyrwać i uciekł. On uciekł, ale jego rodzice nie, więc Niemcy, żądni zemsty, chcieli na rynku powiesić Midora i jego żonę. Zbiegli się ludzie ze Żmigrodu i udało im się załagodzić sytuację. Niemcy odstąpili od wieszania, ale jakoś ukarać musieli, więc spalili Midorom dom. To musiało być okropne dla nich, cały dorobek życia zamienił się w popiół. No, ale co jeszcze jest ważne? Ludzie mówili różnie: najpierw, że podczas przeszukania Niemcy znaleźli listę akowców ze Żmigrodu i Toków, a potem, że już w zgliszczach tego spalonego domu znaleźli jakieś papiery i na ich podstawie były potem aresztowania. A jak było naprawdę? Nie wiem. Byli też i tacy, którzy twierdzili, że ktoś zdradził…
Dzisiaj wiadomo, że w sierpniu 1944r. część akowców poszła do lasu, mieli tam jakieś zadania w ramach akcji „Burza”. No i gdy dostali kilka dni przepustki, to Niemcy zrobili nocną obławę. To było w nocy z 23 na 24 sierpnia. 23 wieczorem mama wysłała mnie do Żmigrodu do krawcowej. Gdy wychodziłam z domu, zatrzymał mnie Ślązak, który mieszkał u nas na kwaterze. Okno do jego pokoju było otwarte, siedział na parapecie. Zapytał gdzie i po co idę, gdy mu odpowiedziałam, to się zamyślił i powiedział, żebym dziś już nie wychodziła z domu. – Nie chodź dzisiaj! Pójdziesz jutro! On wiedział, że będzie jakaś akcja!
No i wtedy były te aresztowania w Żmigrodzie. A po wyłapaniu akowców w Żmigrodzie, Niemcy zrobili jeszcze jedną nocną akcję aresztowań: w Żmigrodzie, Tokach i Gorzycach (to było 26 sierpnia). Wtedy zastrzelili też braci Stanisława i Bronisława Gawronów, bo przecież ludzie uciekali, np. uciekł pan Eugeniusz Morawski, a także mąż Anny Mazur – Jan. No ale co…? Aresztowali ją! I w ogóle kilka innych kobiet. Pani Mazurowa potem opowiadała, że gestapo ich okropnie męczyło na przesłuchaniach, torturowali ich tak bardzo, że jedna z kobiet (Helena Przybyłowska) odcięła sobie język i zmarła z upływu krwi, bo jej nie pomogli. Pozostałe kobiety wtedy aresztowane odesłali do obozu. A mężczyzn? Tych ze Żmigrodu rozstrzelali, w niedzielę 27 sierpnia, na cmentarzu żydowskim w Jaśle i tam ich wrzucili do dołu. Wtedy też zabili dr Adama Rezacza, którego gestapo aresztowało wcześniej, ale nie pamiętam kiedy. To był taki dobry człowiek, pomagał wszystkim i mi kiedyś życie uratował.
Akowców z Toków i Gorzyc rozstrzelali w Rzepienniku Suchym, (29 sierpnia), to jest koło Gorlic i Niemcy ich tam po prostu zostawili w rowie koło drogi, zabitych. I zabronili ich pochować, żeby inni widzieli jak kończą akowcy. Dopiero miejscowi ludzie ich pochowali. Ktoś stamtąd o to zadbał i też się przecież narażał, bo Niemcy karali za niepodporządkowanie się zarządzeniom. N.Zmigrod2

Upamiętnienie na nowożmigrodzkim cmentarzu (fot. ms)

Niedługo potem rozpoczęły się bombardowania. To był okropny czas.  A na jesień 1944r. wysiedlono Żmigród, potem Mytarkę i Mytarz.
Wróciliśmy z wysiedlenia w styczniu 1945r. Jak tylko śnieg zszedł, to rodziny akowców na własną rękę, furmankami przywieźli ciała z Rzepiennika do Żmigrodu. Byłam na tym pogrzebie. To było na wiosnę, w marcu. Pamiętam to bardzo dobrze. Pamiętam te drewniane, obłocone trumny. A ja patrzyłam na te trumny i płakałam. Myślałam o bracie, o tych, którzy z nim zginęli w Oświęcimiu i o nich wszystkich, którzy zostali zabici. Stojący obok mnie ks. Leon Majchrzycki powiedział do mnie: Zaśpiewaj hymn narodowy. A ja nie mogłam wydusić z siebie słowa, bo płakałam. I wtedy on, takim mocnym głosem zaczął śpiewać hymn. Ludzie stanęli na baczność i zaśpiewali z nim. Ja nie mogłam…
Miesiąc później, w kwietniu 1945r. ekshumowali żmigrodzkich akowców na jasielskim kirkucie. Pochowali ich godnie na cmentarzu w Jaśle, tam jest ich grób. A obok w osobnym grobie pochowano dr Adama Rezacza.
Dzisiaj mówi się dużo o mordzie Żydów i racja, bo trzeba mówić, trzeba przypominać. To była zbrodnia, ja to widziałam, więc wiem o tym bardzo dobrze. Ale naszym obowiązkiem jest w pierwszej kolejności pamiętać o tych akowcach zamordowanych w sierpniu 1944r. Musimy tę historię przypominać. To są nasi bohaterowie! Oni oddali życie za ojczyznę!
W niedzielę 24 sierpnia 2014r. o godz. 10:30 zostanie odprawiona msza św. w intencji pomordowanych. Mszę zamówiło Stowarzyszenie Gmina Chrześcijańska im. Leona Karcińskiego w Nowym Żmigrodzie.
/ms/

Odbył się II Marsz Wolności

 
marszStowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego było współorganizatorem II Marszu Wolności. Obył się on 1 sierpnia, w 70. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Relację z tego wydarzenia zamieściły media lokalne.
Relacje znajdziesz m.in. na
TwojeJaslo.pl,
Jaslo4U.pl
Zdjęcie z portalu TwojeJaslo.pl .
 
 
 
 
 

Zaproszenie na II Marsz Wolności

I masz wolnosciSzanowni Członkowie i Sympatycy naszego Stowarzyszenia
W piątek 1 sierpnia 2014 r., w dokładną 70. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego i na kilka dni przed 71. rocznicą Akcji uwolnienia więźniów w Jaśle zapraszam na godzinę 20.15 pod Pomnik AK (obok sądu) do  udziału w II Jasielskim Marszu Wolności ku czci uczestników i ofiar „Pensjonatu”. Jego organizatorami są: Stowarzyszenie Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego i Hufiec ZHP w Jaśle.
Po części „słownej” oraz obejrzeniu fragmentów wspomnień Pana Pułkownika Dąbrowy – Kostki i wysłuchaniu dwóch okolicznościowych piosenek, w towarzystwie zapalonych pochodni  około 21.20 wyruszymy trasą „odskoku” uczestników Akcji w kierunku Żółkowa, by tam na placu przed kościołem zapalić symboliczny ogień pamięci, odczytać okolicznościowy Apel i odśpiewać ze specjalnie przygotowanych śpiewników kilka pieśni żołnierskich i partyzanckich.
Marsz zakończy się około godziny 22.30, po czym jego uczestnicy na własną rękę wracają do domów. Za udział, a szczególnie za powrót, osób niepełnoletnich organizatorzy nie biorą odpowiedzialności. Powinny być one pod opieką rodziców, nauczycieli lub innych upoważnionych przez rodziców pełnoletnich opiekunów. Mile widziane są przyniesione przez uczestników Marszu pochodnie lub świece (lampiony) oraz chorągiewki lub niewielkie flagi w barwach narodowych.
Prezes SMJiRJ
Wiesław Hap
pensjonatO akcji „Pensjonat” możesz dowiedzieć się więcej czytając komiks Piotra Hudymy. W ubiegłym roku był wystawiony na planszach przy Sądzie Rejonowym w kierunku pomnika Armii Krajowej. Opracowanie zamieściliśmy na naszym portalu. Kliknij tutaj.
Obok strona tytułowa publikacji.
Na naszej stronie  znajdziesz też relację z I Marszu Wolności w roku ubiegłym. Kliknij tutaj.
Na zdjęciu harcerze z Jasła podczas I Marszu, w ubiegłym roku.
/ms/

Wspomnienie o śp. Michalinie Jasińskiej

„Są chwile i ludzie, których się nie zapomina”

O Tej, która zakładała nasze Stowarzyszenie
–  wspomnienie o śp. Michalinie Jasińskiej

M.Jasińska

W dniu 26 lipca pożegnaliśmy śp. Michalinę Jasińską z domu Burkot (1921 – 2014). Większość swojego życia związała z Jasłem. Oprócz rodziny i pracy zawodowej oddała się służbie społecznej na rzecz naszego miasta  i jego mieszkańców. Działała na kilku polach pracy społecznej, w tym bardzo aktywnie w Stowarzyszeniu Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego oraz w jasielskim Hufcu Związku Harcerstwa Polskiego.
Do ZHP wstąpiła w 1934 roku, pięć lat później, w roku 1939 ukończyła średnią szkołę pedagogiczną w Częstochowie. Po zakończeniu wojny bardzo mocno włączyła się w służbę instruktorską.  Harcmistrzynią została w 1965 roku. Działała na licznych polach funkcjonowania Hufca ZHP w Jaśle. W społecznej pracy na rzecz najmłodszych bardzo mocno związana była również  z  jasielską placówką Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, którą współtworzyła.
Przez kilka dziesięcioleci była bardzo  zaangażowana w życie społeczne Jasła. W 1965 roku wniosła istotny wkład w pracę Komitetu Organizacyjnego Obchodów 600. lecia Jasła,    a następnie została członkiem założycielem Stowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego.  Przez wiele lat była aktywnym członkiem naszego Stowarzyszenia, pracowała społecznie również w Zarządzie SMJiRJ oraz w Komisji Rewizyjnej. Zawsze służyła dobrą radą, wsparciem i pomocą.
Swoje pracowite i niezwykle aktywne życie zakończyła w wieku 93 lat w dniu 22 lipca 2014 roku. Msza pogrzebowa miała miejsce 26 lipca w kościele parafialnym w „gnieździe” rodzinnym Zmarłej – w Turzy. Tam też, na miejscowym cmentarzu, zostały złożone Jej prochy. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyli przedstawiciele Komendy Hufca ZHP  Jaśle oraz prezes Stowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego, który w imieniu Zarządu złożył na grobie wiązankę kwiatów, a najbliższej Rodzinie Zmarłej – wyrazy głębokiego współczucia.
Dla tych wszystkich, którzy Ją znali pozostanie w świadomości jako osoba niezwykle aktywna, inteligentna, serdeczna, pogodna, uczynna, która nie żyła tylko dla siebie. Na zawsze zostanie w naszych sercach i pamięci.
Prezes SMJiRJ
Wiesław Hap
/ms/

Wystawa fotografii Mieczysława Wieteski w Osieku Jasielskim

WieteskaJeszcze przez tydzień będzie można obejrzeć wystawę twórczości nieżyjącego już jasielskiego fotografa Mieczysława Wieteski. Wystawionych zostało kilkadziesiąt prac przedstawiających Jasło na przestrzeni sześciu minionych dekad. Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Aleksandry Wieteski i Felicji Jałosińskiej.

Wystawa została zorganizowana przez Stowarzyszenie Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego oraz Gminny Ośrodek Kultury w Osieku. Można ją obejrzeć w Punkcie Informacji Turystycznej GOK. 17 lipca odbył się wernisaż.
Wystawa czynna od 7 do 31 lipca 2014 r. od poniedziałku do piątku w godzinach od 12:00 do 15:00.
/ms/