Zapraszamy do przeczytania artykułu Piotra Figury, mieszkańca Nowego Żmigrodu. Tekst dotyczy wydarzeń sprzed 70 lat. Właśnie w sierpniu mija rocznica aresztowania i zamordowania przez hitlerowskich okupantów żołnierzy Armii Krajowej Ziemi Żmigrodzkiej. Artykuł oparty został głównie na wspomnieniach Elżbiety Fiałkiewicz.
Piotr Figura
To są nasi bohaterowie!
70 lat temu miały miejsce wydarzenia, które do dzisiaj nie doczekały się rzetelnego historycznego opracowania. O tym co działo się w Żmigrodzie Nowym i okolicznych miejscowościach w sierpniu 1944r. słyszał chyba każdy, kto mieszkał lub mieszka w tych stronach i interesuje się historią regionu. Co się wtedy naprawdę wydarzyło? Jaka była kolejność zdarzeń? Co było przyczyną, a co skutkiem? Kto wie jak było naprawdę? Te pytania pojawiały się już wtedy, 70 lat temu i pojawiają się teraz. Tak będzie, dopóki historycy nie zajmą się sprawą aresztowania członków AK zgrupowania „Zimorodek” rzetelnie, dopóki nie dotrą do dokumentów i zeznań świadków. A czy to w ogóle nastąpi? Miejmy nadzieję, że tak.
Cóż nam pozostaje dzisiaj? Przypominać o ofiarach. Sięgać do wspomnień ludzi, którzy pamiętają okrutny czas okupacji niemieckiej. Jedną z takich osób była Elżbieta Fiałkiewicz (1923-2013), z którą wielokrotnie na temat wydarzeń, które miały miejsce w naszej miejscowości w latach 1939-1945 rozmawiałem. Oto fragment jej wspomnień:
18 czerwca 1942r. przyszedł telegram z Oświęcimia, że mój brat Stefan nie żyje. Trzy tygodnie później, 7 lipca 1942r. stojąc przy furtce ogrodzenia swojego domu patrzyłam na dantejskie sceny podczas selekcji żmigrodzkich Żydów. Z żalem, ale i złością w sercu myślałam wtedy nad tym, jak zginął mój brat. Dopiero po wielu latach okazało się, że za współpracę z polskim ruchem oporu został rozstrzelany pod ścianą straceń, poznałam prawdziwą przyczynę i datę jego śmierci (14 czerwca). Potem nasz dom był cały czas obserwowany, no i oczywiście, mieliśmy na kwaterze Niemców.
O tym co działo się w sierpniu 1944r. w domu państwa Midorów dowiedziałam się z plotek. Podobno Niemcy przyszli do nich pożyczyć wersalkę, wzięli ją dla swojego oficera. Gdy ją podnieśli, wypadły z niej naboje. No więc zrobili przeszukanie domu. Jednego z synów Midora – Stanisława – Niemcy pochwycili, ale udało mu się wyrwać i uciekł. On uciekł, ale jego rodzice nie, więc Niemcy, żądni zemsty, chcieli na rynku powiesić Midora i jego żonę. Zbiegli się ludzie ze Żmigrodu i udało im się załagodzić sytuację. Niemcy odstąpili od wieszania, ale jakoś ukarać musieli, więc spalili Midorom dom. To musiało być okropne dla nich, cały dorobek życia zamienił się w popiół. No, ale co jeszcze jest ważne? Ludzie mówili różnie: najpierw, że podczas przeszukania Niemcy znaleźli listę akowców ze Żmigrodu i Toków, a potem, że już w zgliszczach tego spalonego domu znaleźli jakieś papiery i na ich podstawie były potem aresztowania. A jak było naprawdę? Nie wiem. Byli też i tacy, którzy twierdzili, że ktoś zdradził…
Dzisiaj wiadomo, że w sierpniu 1944r. część akowców poszła do lasu, mieli tam jakieś zadania w ramach akcji „Burza”. No i gdy dostali kilka dni przepustki, to Niemcy zrobili nocną obławę. To było w nocy z 23 na 24 sierpnia. 23 wieczorem mama wysłała mnie do Żmigrodu do krawcowej. Gdy wychodziłam z domu, zatrzymał mnie Ślązak, który mieszkał u nas na kwaterze. Okno do jego pokoju było otwarte, siedział na parapecie. Zapytał gdzie i po co idę, gdy mu odpowiedziałam, to się zamyślił i powiedział, żebym dziś już nie wychodziła z domu. – Nie chodź dzisiaj! Pójdziesz jutro! On wiedział, że będzie jakaś akcja!
No i wtedy były te aresztowania w Żmigrodzie. A po wyłapaniu akowców w Żmigrodzie, Niemcy zrobili jeszcze jedną nocną akcję aresztowań: w Żmigrodzie, Tokach i Gorzycach (to było 26 sierpnia). Wtedy zastrzelili też braci Stanisława i Bronisława Gawronów, bo przecież ludzie uciekali, np. uciekł pan Eugeniusz Morawski, a także mąż Anny Mazur – Jan. No ale co…? Aresztowali ją! I w ogóle kilka innych kobiet. Pani Mazurowa potem opowiadała, że gestapo ich okropnie męczyło na przesłuchaniach, torturowali ich tak bardzo, że jedna z kobiet (Helena Przybyłowska) odcięła sobie język i zmarła z upływu krwi, bo jej nie pomogli. Pozostałe kobiety wtedy aresztowane odesłali do obozu. A mężczyzn? Tych ze Żmigrodu rozstrzelali, w niedzielę 27 sierpnia, na cmentarzu żydowskim w Jaśle i tam ich wrzucili do dołu. Wtedy też zabili dr Adama Rezacza, którego gestapo aresztowało wcześniej, ale nie pamiętam kiedy. To był taki dobry człowiek, pomagał wszystkim i mi kiedyś życie uratował.
Akowców z Toków i Gorzyc rozstrzelali w Rzepienniku Suchym, (29 sierpnia), to jest koło Gorlic i Niemcy ich tam po prostu zostawili w rowie koło drogi, zabitych. I zabronili ich pochować, żeby inni widzieli jak kończą akowcy. Dopiero miejscowi ludzie ich pochowali. Ktoś stamtąd o to zadbał i też się przecież narażał, bo Niemcy karali za niepodporządkowanie się zarządzeniom.
Upamiętnienie na nowożmigrodzkim cmentarzu (fot. ms)
Niedługo potem rozpoczęły się bombardowania. To był okropny czas. A na jesień 1944r. wysiedlono Żmigród, potem Mytarkę i Mytarz.
Wróciliśmy z wysiedlenia w styczniu 1945r. Jak tylko śnieg zszedł, to rodziny akowców na własną rękę, furmankami przywieźli ciała z Rzepiennika do Żmigrodu. Byłam na tym pogrzebie. To było na wiosnę, w marcu. Pamiętam to bardzo dobrze. Pamiętam te drewniane, obłocone trumny. A ja patrzyłam na te trumny i płakałam. Myślałam o bracie, o tych, którzy z nim zginęli w Oświęcimiu i o nich wszystkich, którzy zostali zabici. Stojący obok mnie ks. Leon Majchrzycki powiedział do mnie: Zaśpiewaj hymn narodowy. A ja nie mogłam wydusić z siebie słowa, bo płakałam. I wtedy on, takim mocnym głosem zaczął śpiewać hymn. Ludzie stanęli na baczność i zaśpiewali z nim. Ja nie mogłam…
Miesiąc później, w kwietniu 1945r. ekshumowali żmigrodzkich akowców na jasielskim kirkucie. Pochowali ich godnie na cmentarzu w Jaśle, tam jest ich grób. A obok w osobnym grobie pochowano dr Adama Rezacza.
Dzisiaj mówi się dużo o mordzie Żydów i racja, bo trzeba mówić, trzeba przypominać. To była zbrodnia, ja to widziałam, więc wiem o tym bardzo dobrze. Ale naszym obowiązkiem jest w pierwszej kolejności pamiętać o tych akowcach zamordowanych w sierpniu 1944r. Musimy tę historię przypominać. To są nasi bohaterowie! Oni oddali życie za ojczyznę!
W niedzielę 24 sierpnia 2014r. o godz. 10:30 zostanie odprawiona msza św. w intencji pomordowanych. Mszę zamówiło Stowarzyszenie Gmina Chrześcijańska im. Leona Karcińskiego w Nowym Żmigrodzie.
/ms/