Przedstawiciele JSMJiRJ uczestniczyli w wykładzie profesora Karola Myśliwca, który inaugurował działalność Jasielskiego Towarzystwa Naukowego. Zadaniem Towarzystwa jest wspieranie zdolnej młodzieży. Wykład był bardzo interesujący, dotyczył misji archeologicznej w egipskiej Sakkarze.
Profesor jest członkiem Stowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego. Wiesław Hap i Felicja Jałosińska reprezentujący Zarząd Stowarzyszenia złożyli profesorowi podziękowania za wspieranie Jasła. Życzymy Panu dalszych sukcesów na niwie naukowej i kulturalnej. Oby Pan nadal tak wspaniale jak dotychczas był ambasadorem naszego miasta, regionu i Polski na całym świecie. Jesteśmy dumni, że taki człowiek jak Pan Profesor jest członkiem naszego stowarzyszenia. Dziękuję za wszelkie dobro, jakiego z Pańskiej strony doświadczyliśmy – powiedział Wiesław Hap.
O tym wydarzeniu oraz celach Jasielskiego Towarzystwa naukowego możesz przeczytać np. na portalu Jaslo4U. Kliknij tutaj.
Na zdjęciu Felicja Jałosińska, Wiesław Hap i Karol Myśliwiec. Fotografie ze strony ww. jaslo4u.pl.
/ms/
Jasło w złocie jesieni
Zapraszam do obejrzenia kilkunastu fotografii wykonanych w ostatnich dniach w Jaśle. Miasto, w czasie, kiedy wychodzi słońce staje się bardzo urokliwe. Mnóstwo wokół liści, które w słonecznych promieniach pięknie się złocą.
Przypominamy, że w zimie odbędzie się rozstrzygnięcie konkursu fotograficznego „Jasło-Moje Miasto”. Jest jeszcze trochę czasu aby upolować scenkę, która utrwalona przy pomocy aparatu fotograficznego da zwycięstwo w konkursie. W tym roku hasło przewodnie brzmi: „Piękno Jasła ukryte w detalach”. W dodatkowej kategorii rywalizować mogą również dorośli. Więcej o konkursie tutaj.
Więcej zdjęć w galerii. Kliknij tutaj.
Zdjęcia: Zuzanna i Mariusz.
/ms./
Państwo Żmigród w pierwszych latach zaboru austriackiego
Daniel Nowak, którego artykuły publikowaliśmy już na tym portalu, nadesłał nam niezmiernie ciekawy artykuł historyczny na temat Dominium, albo inaczej – Państwa Żmigród. Takie nazwy nosiły kiedyś posiadłości ziemskie obejmujące kilka, a nawet kilkanaście wsi pod jednym zarządem. W pierwszej połowie XIX wieku Państwo Żmigród obejmowało miasto Żmigród Nowy i pobliskie wsie: Żmigród Stary, Łysą Górę, Siedliska oraz kilka si ruskich: Krempną, Hałbów, Ropiankę, Olchowiec i Wilsznię. Zapraszamy do lektury.
Daniel Nowak
Państwo Żmigród w pierwszych latach zaboru austriackiego
Pierwsze lata zaboru austriackiego
W wyniku pierwszego rozbioru, który miał miejsce w 1772 roku, Austria zagarnęła ziemie Rzeczpospolitej po Wisłę i San na północy oraz po Zbrucz na wschodzie. Tereny te, liczące 83 tysiące kilometrów kwadratowych i 2650 000 ludności, obejmowały między innymi saliny wielicko-bocheńskie i ruskie oraz stary ośrodek kulturalno-handlowy Lwów, a z mniejszych miast Tarnów, Zamość i Przemyśl[1]. Z ziem tych została utworzona nowa dzielnica nazwana Królestwem Galicji i Lodomerii. Nazwa ta miała uzasadnić prawa korony austriackiej do tych terenów, jako spadkobierców korony węgierskiej i nawiązała do średniowiecznego księstwa Halicko-Włodzimierskiego (Regnum Galiciae et Lodomeriae).
14 maja 1772 roku wojska dowodzone przez majora huzarów o nazwisku Fabri wkroczyły przez Przełęcz Dukielską w okolicy Barwinka na tereny polskie, goniąc niedobitki Konfederatów Barskich. Całą akcją opanowania ziem zagarniętych Polsce dowodzili generałowie Miklós József I Esterházy von Galántha (1714-1790) oraz Andreas Hadik von Futak (1710-1790). 17 maja w Dulki ogłoszony został manifest generała Esterházego w języku niemieckim i po łacinie, oznajmiający, że kraj przechodzi pod protekcje cesarza rzymskiego[2].
Podział administracyjny Galicji
Zaraz po wkroczeniu na tereny Galicji władza austriacka zaprowadziła nowy podział administracyjny dzieląc kraj na 6 cyrkułów (obwodów) podzielonych na dystrykty (okręgi), których było początkowo dwadzieścia cztery[3], potem pięćdziesiąt dziewięć[4]. Na czele tych cyrkułów stał starosta (niem. Kreishauptmann) podległy bezpośrednio Gubernium we Lwowie, natomiast dystryktem zarządzał dyrektor okręgowy. Tereny Żmigrodczyzny znalazły się wtedy w obwodzie czerwono-ruskim. Stan taki utrzymał się dość krótko, gdyż już w 1774 roku z inicjatywy gubernatora Galicji wspomnianego wyżej, hrabiego Andresa Hadika oraz radcy dworu von Bourguignona dokonano redukcji ilości jednostek administracyjnych do 19. Redukcję tę motywowano przede wszystkim względami oszczędnościowymi, ale też dużymi trudnościami ze znalezieniem aż 59 dyrektorów okręgowych. Większość ówczesnych urzędników miała pochodzenie austriackie lub czeskie, co miało przyśpieszyć integrację Galicji z cesarstwem i zgermanizować kraj. Reforma ta uchwalona została w 1774 roku, jednak musiały minąć trzy lata zanim została zrealizowana[5]. Okolice miasta Żmigród zostały włączone do dystryktu dukielskiego będącego częścią składową cyrkułu pilzneńskiego, który miał siedzibę w Rzeszowie.[6]
Kolejne zmiany administracyjne wprowadzone zostały na moce patentu cesarskiego z dnia 22 marca 1782 roku, na mocy którego zniesiono dotychczasowy podział administracyjny kraju likwidując 6 cyrkułów i 19 dystryktów. Na ich miejsce utworzono 18 cyrkułów podlegających bezpośrednio Gubernium. Zmiana ta w znacznym stopniu utrudniła pracę urzędów cyrkularnych, głównie ze względu na znaczą rozległość terytorialną nowych jednostek administracyjnych. Największym pod względem powierzchni w całej Galicji był cyrkuł Dukielski, który miał wzdłuż 16 mil, wszerz 14 i obejmował 117 dominiów, 471 miejscowości i liczył 222 680 ludności. Siedzibą władz cyrkularnych w Dukli był pałac, dawna rezydencja Mniszków, który wyróżniał się spośród innych rezydencji cyrkularnych[7].
Dominia i ich rola w systemie administracji
Celem jednak odpowiedniego dotarcia władzy do społeczeństwa urzędy cyrkularne musiały włączyć w swój aparat administracyjny: dominia, magistraty miejskie oraz gromady wiejskie. Szczególną role w tym systemie przypadła dominiom czyli posiadłościom ziemskim należącym do jednego pana nazywanym również „państwami”. Do głównych kompetencji dominiów należało wtedy: prowadzenie ksiąg ludności, donoszenie do władz cyrkułu o przypadkach emigracji i imigracji swoich poddanych, wydawanie paszportów krajowych i wizowanie zagranicznych, prowadzenie ksiąg młodzieży zdolnej do służby wojskowej i dostarczanie rekruta, prowadzenie ewidencji urlopowników od wojska i powoływanie ich na ćwiczenie. Spadł na nie też obowiązek publikacji praw i pouczania ludności, policja lokalna, dozorowanie duchowieństwa, dozór nad Żydami, policja sanitarna i budowlana. Oprócz tego obowiązkiem dominiów była subrepartycja podatków rustykalnych i ich pobór, egzekucje podatkowe, odwożenie podatków do kasy. Do dominiów należało rozstrzyganie w pierwszej instancji w sprawach cywilnych oraz śledztwo wstępne w sprawach karnych. [8]
W razie braku odpowiednich kwalifikacji ze strony urzędników dominalnych, właściciel dominium mógł korzystać z wykwalifikowanych urzędników cyrkularnych w osobach: justycjariusza (sądownictwo cywilne) i mandatariusza (sprawy wynikające ze stosunków poddańczych, sprawy administracyjne, skarbowe, wojskowe oraz drobne przestępstwa). Byli oni mianowani przez właściciela dominium, ale egzaminowani przez władze państwowe.[9]
Dominium Żmigród według inwentarza z 1776 roku
Jednym z takich dominiów czyli państw było Państwo Żmigród. Obejmowało ono swoim obszarem miasto Żmigród i wsie polskie: Żmigród Stary, Łysą Górę, Siedliska oraz wsie ruskie: Krempną, Hałbów, Ropiankę, Olchowiec i Wilsznię. Były to pozostałości po niegdyś rozległym dominium żmigrodzkim, które w wyniku różnych umów sprzedaży uległo podziałowi przez liczne rody szlacheckie. Właścicielem tych miejscowości był Karol Radziwiłł zwany „Panie Kochanku” (1734-1790). Potem w 1784 roku dobra te kupił Józef na Bobach Bobowski herbu Gryf, w którego ręku pozostały do pierwszych lat XIX wieku. Potem, przez kilkadziesiąt lat, dominium tym władali Stadniccy.
Zdjęcie nr 1 – Fragment Inwentarza dominium Żmigród z 1776 roku.
Według Inwentarza z 1776 roku[10] w mieście Żmigród mieszkało około 166 rodzin, w tym 46 żydowskich. Żydzi ci byli zobowiązani do płacenia czynszu z kamienic i sklepów. Do czynszu zobowiązane były też: szpital żydowski z bożnicą, kahał oraz arendarz czyli najemca browaru i młyna pod miastem. Rodzin katolickich płacących czynsze było 120. Właściciele kamienic płacili rocznie od 1 złotego do 2 złotych i 20 gorszy czynszu. Wysokość czynszu za pole była bardziej zróżnicowana i zależała od obszaru uprawianego pola Najwyższy czynsz płacił Stanisław Czekajski (15 zł) oraz drugi Jan Brożyna (6 zł 25 gr.). Najmniej, po 1 złotych i 15groszy, płacili Józef Śleboda, Tomasz Masłowski oraz Aleksander i Jan Brożyna. Dodatkowy dochód w wysokości 65 złotych rocznie przynosiły czynsze płacone przez chłopów ze Starego Żmigrodu, który użytkowali grunty znajdujące się w granicach miasta Żmigród.
Wieś Stary Żmigród zamieszkiwało 25 kmieci, z których dwóch było zwolnionych
z powinności wobec dworu, jeden odrabiał 3 dni pańszczyzny pieszo a reszta łącznie 23 dni pańszczyzny sprzężajnej tygodniowo. Dodatkowo każdy z kmieci płacił czynsz
z użytkowanego pola folwarcznego, dostarczał od 4 łokci do 1 sztuki przędzy oraz płacił
w zależności od obszaru użytkowanego pola od 1 zł do 2 zł i 29 groszy opłaty za drób. Zagrodników było we wsi tylko czterech, z których dwóch odrabiało po 3 dni tygodniowo pańszczyzny pieszo, a dwóch pozostałych płaciło po 24 i 32 grosze czynszu. Obowiązkiem zagrodników było też zapłacenie 1 zł i 15 gr za drób oraz dostarczenie 6 łokci przędzy. Poza tym wieś zamieszkiwało 32 chałupników zobowiązanych do 1 dnia pieszych pańszczyzny oraz 6 łokci przędzy rocznie. Oprócz chłopów znaczna cześć gruntów użytkowana była przez plebanię oraz popadający w ruinę folwark, którego grunty przez jakiś czas oddawano chłopom w najem.
Położoną w niedalekiej odległości wieś Siedliska zamieszkiwało czterech kmieci, którzy łącznie odrabiali 8 dni pańszczyzny sprzężajnej tygodniowo, dawali 2 sztuki i 12 łokci przędzy. Poza tym płacili 7 zł i 27 groszy za drób. Dwóch zagrodników płaciło czynsz po 20 zł rocznie, a dwóch pozostałych odrabiało po 3 dni pańszczyzny pieszej tygodniowo. We wsi było też czterech chałupników i 5 komorników.
Wieś Łysa Góra, położona w sąsiedztwie Starego Żmigrodu i Siedlisk, zamieszkana była przez 49 kmieci, z których 15 odrabiało pańszczyznę pieszą, a 34 pańszczyznę sprzężajną. Do tego we wsi było 9 zagrodników i 24 chałupników. Inwentarz nie wymienia w tej wsi komorników.
Ponadto oprócz osobistych, przypisanych do każdego gospodarstwa obowiązków, chłopi mieszkający w tych wsiach „Szarwarków cztery do roku odbywać powinni,; czynszownicy ile złotych dają tyle dni do żniewa odrabiają. Kmiecie do żniewa podwójnie wysyłać powinni, sztuk gdyby nie wystarczyło dla wszystkich tedy komu się nie dostanie od sztuki złotych jeden groszy sześć zapłacić ma do Skarbu Pańskiego. Stróżą dzienną i nocną do Dworu wszyscy kolejno odbywają Knapi w tych wsiach mieszkając; płutna dworskie ile wyrobić mogą tyle wyrobić obowiązani; Skarb zasobnym od sześćdziesiątka zgrzebnego złotych jeden groszy piętnaście od sześćdziesiątka konopnego złotych dwa płacić ma, kmiecie wszyscy bydło dorolne swoje własne maią y tylko parą bydła pańskie odbywają”[11]. Były to dodatkowe obciążenia przypisane dla chłopów mieszkających w każdej z tych wsi. Szarwark był obowiązkiem ludności do prac na rzecz dworu w postaci naprawy mostów, grobli, budynków dworskich, dróg itp. Były to więc obowiązki bardzo uciążliwe dla chłopów.
Zupełnie inaczej wyglądały obowiązki chłopów we wsiach ruskich (łemkowskich), gdyż, poza małymi wyjątkami, nie praktykowano tutaj obowiązku pańszczyźnianego. Ludność płaciła jedynie czynsze przypisane do każdej roli czyli wydzielonego obszaru uprawnego, obrabianego prze kilku gospodarzy. Były to czynsze: za owies, za drób, za gonty, za przędzę oraz najwyższy za rolę. I tak w Ropiance występowały role: Karduszewska, Szczerbowska, Hamulewska, Huinowska, Joasowska i rola Burowska. Każdy z chłopów musiał rocznie półtora dnia wozić nawóz i półtora dnia orać. Wysokość pańszczyzny była więc znikoma porównując z polskimi wsiami, wchodzącymi w skład dominium. Podobnie sprawa wyglądała w Hałbowie. Tutaj obszar uprawny podzielony był na osiem części, na których gospodarzyli następujący chłopi: Danko Łachta, Panko Nazarczyk, Adam Kora, Hryć Kitycz, Leszko Dziama, Hryć Dembczak, Nikita Czap oraz karczmarz Nikita. Oprócz tego z każdej zagrody chłopskiej wymagana była pańszczyzna roczna tj. dwa dni przy żniwach i dwa dni przy sianie. Wieś Wilsznia dzieliła się na siedem ról, których każda płaciła po 38 złotych czynszu, a były to role: Koziczowska, Howowska, Trembelowska, Hendowska, Bochdowska, Frankowska i Sołtysowa. Wieś Olchowiec płaciła jako całość 463 złote i 15 groszy czynszu. Wieś Krempna płaciła corocznie czynszu 692 złote.
Dominium Żmigród w świetle metryki józefińskiej
Między czasie w roku 1785 ukazał się patent cesarza Józefa II nakazujący wykonanie na terenie królestwa Galicji Lodomerii, katastru gruntowego. Kataster ten zwany potocznie Metryką Józefińską obejmował między innymi spis użytkowników i właścicieli ziemi oraz budynków, wraz z określeniem dochodów z tych nieruchomości, co potem stanowiło podstawę do opodatkowania. W dominium żmigrodzkim spis ten został przeprowadzony
w latach 1786-1787.
Według tego katastru miasto Żmigród miało powierzchnię 1195 morgów i 1391 sążni kwadratowych (688, 17ha) z czego 967 morgów i 350 sążni kwadratowych przypadało na rolę, 196 morgów i 469 sążni kwadratowych na ogrody, łąki i pastwiska oraz 32 morgi i 491 sążni kwadratowych na lasy. W mieście zamieszkanych było 191 domów, z czego 57 były to domy żydowskie. W obręb miasta wchodziły następujące niwy: Domowe, Skała zwane Niegłoszcze, Grochówki, Podlesie i Góry[12].
Wieś Stary Żmigród miała powierzchnię 885 morgów i 1522 sążni kwadratowych (509,82 ha), z czego 566 morgów i 1385 sążnie kwadratowe to role, 163 morgi i 218 sążnie kwadratowe to ogrody, łąki i pastwiska oraz 155 morgów i 1519 sążni kwadratowych to lasy. Chłopi uprawiali swoje role na niwach zwanych: Domowe, Niegłoszcze, Zagórze ku Kobylej Górze, Zagórze ku Młynowi w Łysej Górze i Podlesie. We wsi znajdowało w tym okresie 87 domów. Największym właścicielem ziemi był folwark, który obejmował 77 morgów i 608 sążni kwadratowych pola. Najwięcej ziemi wśród chłopów posiadali: Kazimierz i Tomasz Cętkowie oraz Antoni Rospond i Jan Kuczała[13].
Zdjęcie nr 2 – Granice Państwa Żmigród około 1786 roku. Kolor niebieski granice Państwa (dominium) Zmigród, Koloer czerwony Granice innych państw. Kolor żółty granice cyrkułu dukielskiego.
Łysa Góra podzielona była na niwy; Domowe, Parsk, Dąbroszowa, Psia Góra, Podgórze, Łazy oraz Granice. Miała powierzchnię 1425 morgów i 17 sążni kwadratowych (820,66 ha),
z których 955 morgów i 1481 sążni kwadratowych to role, 140 morgi i 411 sążni kwadratowych to ogrody, pastwiska i łąki oraz 328 morgów i 1325 sążni kwadratowych to lasy. Wieś liczyła 80 numerów. Najwięcej bo ponad 50 morgów, użytkowali Brożynowie (bracia lub kuzyni). Duże gospodarstwa posiadali również: Tomasz Knap, Józef Krężel, Sebastian Kusz, Grzegorz Dziwak i Michał Książek[14].
Najmniejszą powierzchnię, wśród miejscowości zlokalizowanych w niedalekiej odległości od Nowego Żmigrodu miała wieś Siedliska (198,89 ha), w której oprócz folwarku Kasztel, zamieszkanych było jedynie 19 domów. Grunta folwarczne miały 122 morgi i 139 sążni kwadratowych pól uprawnych oraz 49 morgów i 1126 sążni kwadratowych łąk
i pastwisk (razem 171 morgów i 171 sążni kwadratowych) reszta tj. 146 morgów i 830 sążni kwadratowych ról oraz 27 morgów i 1116 sążni kwadratowych łąk i pastwisk. Wieś dzieliła się na niwy: Domowe, Pułłanki, Poddomki, Podgóry oraz Śliwki zwane też Kobylą Górą[15].
Zdjęcie nr 3 – Fragment Metryki józefińskiej wsi Stary Żmigród z 1787 roku.
Miasteczko Żmigród oraz znajdujące się obok niego wsie Stary Żmigród, Łysa Góra i Siedliska dawały rocznie przychód z pól w wysokości: 973 korcy pszenicy, 1751,5 korca żyta, 1716 korcy jęczmienia oraz 3358 korcy owsa. Uzyskiwano też rocznie 1590 cetnarów siana słodkiego, 138 cetnarów siada kwaśnego oraz 388 cetnarów potrawu czyli tzw. drugiego siana.
We wszystkich wsiach zlokalizowanych koło miasta Żmigród przeważała uprawa roli. Stosunkowo mała była powierzchnia łąk i pastwisk. W Nowy Żmigrodzie gruntów ornych
w stosunku do ogólnej powierzchni gruntów uprawnych było 83,13 %, W Stary Żmigrodzie 77,65%, w Siedliskach 77,11% natomiast w Łysej Górze 87,21%. Zupełnie inna sytuacja była we wsiach ruskich, gdzie przeważała hodowla zwierząt, szczególnie owiec. We wsiach tych proporcje były odwrotne.
W roku 1795 Dominium Żmigród zostało zakupione przez Stanisława Grzembskiego, który 16 marca 1801 Franciszkowi Stadnickiemu (ur. 1742- zm. 1810). W tym samym okresie państwo to zostało poszerzone o dominium Polany, w którego skład wchodziły Polany z Ciechanią. Kilkanaście lat później Polany, Huta Polańska oraz Wilsznia, Olchowiec
i Ropianka sprzedane zostały Janowi Maniawskiemu. Po Franciszku Stadnickim dobra żmigrodzkie odziedziczył jego syn Antoni (ur. 1771 – zm. 1837), a potem wnuk Władysław, który w 1885 roku sprzedał je Józefowi Barnretherowi. Potem dobra te były we władaniu Zubrzyckich, Kundziczów, Lewickich, a następnie Potulickich.
1 morga = 1600 sążni2
1 morga = 57,54 ar.
1 sążeń2 = 3,59 m2
1 korzec = około 123 litrów = 64 garnce.
1 cetnar = około 56 kg.
/ms/
Weź udział w konkursie fotograficznym
„Piękno Jasła ukryte w detalach” – to hasło przewodnie tegorocznej edycji konkursu „Jasło – Moje Miasto”. Szczególnie mocno zapraszamy w konkursowe szranki młodych adeptów fotografii. Ale uwaga! W tym roku formuła konkursu została poszerzona. Obok kategorii młodzieżowych przewidziana jest także rywalizacja dorosłych!
Na zwycięzców czekają atrakcyjne nagrody! Najciekawsze prace mają szansę znaleźć się w publikacjach dotyczących miasta Jasła. Termin składania prac do 2 grudnia.
To już XIX edycja konkursu. Jego organizatorami są Stowarzyszenie Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego oraz Młodzieżowy Dom Kultury w Jaśle.
Podstawowe informacje w załączonym plakacie.
Na zdjęciu – jasielski deptak nocą. Autor: Wojciech Kupczyk – I nagroda w 2010 r.
/ms/
Zaproszenie do lektury wyjątkowego komiksu
Szanowni Państwo, Członkowie i Sympatycy naszego Stowarzyszenia! Z wielką przyjemnością zapraszam Was do lektury komiksu autorstwa Pana Piotra Hudymy, poświęconego 70. rocznicy uwolnienia z jasielskiego więzienia ponad 180. więźniów w ramach akcji Kedywu AK pod kryptonimem „Pensjonat”. Pan Piotr zgodził się, by ten bardzo ciekawy i wartościowy komiks historyczny, który we współpracy z Urzędem Miasta Jasła był prezentowany na specjalnej wystawie plenerowej obok pomnika AK znalazł się właśnie na stronie internetowej naszego Stowarzyszenia.
Przy okazji wspomnę tylko, że miałem przyjemność i honor być jego konsultantem historycznym oraz pośrednikiem w kontaktach merytorycznych Autora z jedynym żyjącym uczestnikiem akcji – Panem Pułkownikiem Stanisławem Dąbrową – Kostką, Wspaniałym Człowiekiem i wielkim Przyjacielem Jasła i jego mieszkańców. Przy okazji moich licznych rozmów z Panem Piotrem na temat: w jaki jeszcze inny sposób uczcić rocznicę „Pensjonatu”, narodził się pomysł Jasielskiego Marszu Wolności, do którego zresztą SMJiRJ jako jego główny organizator użyło logo właśnie autorstwa Pana Hudymy. Panie Piotrze, dziękujemy.
W imieniu Autora i własnym serdecznie zapraszam do lektury. Wiesław Hap – prezes SMJiRJ.
Aby obejrzeć komiks kliknij tutaj: komiks.
/ms/
Odbył się Jasielski Marsz Wolności
W 70. rocznicę uwolnienia więźniów z więzienia hitlerowskiego w Jaśle miał miejsce Marsz Wolności. Rozpoczął się w blasku zapalonych pochodni przed pomnikiem Armii Krajowej.
Przewodniczący zgromadzenia Wiesław Hap, prezes SMJiRJ i z-ca komendanta Hufca powiedział: „W imieniu organizatorów – Zarządu Stowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego oraz Komendy Hufca ZHP w Jaśle, za zgodą i aprobatą Burmistrza Miasta Jasła witam wszystkich na Jasielskim Marszu Wolności. Spotykamy się w tym miejscu i w tym dniu nieprzypadkowo. Dokładnie 70 lat temu, 5 sierpnia 1943 r., przed północą, ponad 180 więźniów jasielskiego więzienia otrzymało to, w co wielu spośród nich już przestało wierzyć. Wolność! Zawdzięczali to sześciu ludziom z Kedywu Armii Krajowej, którzy w perfekcyjny sposób przeprowadzili akcję ich uwolnienia ukrytą pod kryptonimem „Pensjonat”. Dzisiaj spotykamy się na tym Marszu Wolności, w trakcie którego pragniemy złożyć hołd wszystkim uczestnikom akcji oraz jej ofiarom”.
Burmistrz Miasta Jasła Andrzej Czernecki pogratulował organizatorom nowej formy podtrzymywania pamięci o przeszłości i propagowania dziejów miasta, zwłaszcza wśród młodzieży. Wyraził też nadzieję, że ten wieczór na długo zapadnie w pamięci wszystkim uczestnikom Marszu i stanie się początkiem pięknej jasielskiej tradycji upamiętniania tego wyjątkowego wydarzenia, jakim była akcja „Pensjonat”.
Harcerze 139. DH „Lisy” przypomnieli przebieg akcji, a jeden z nich odczytał list od jedynego żyjącego uczestnika akcji, mieszkającego w Krakowie Pułkownika WP Stanisława Dąbrowy – Kostki, Honorowego Obywatela Miasta Jasła o treści:
„Drodzy Uczestnicy Jasielskiego Marszu Wolności! Udział w akcji „Pensjonat” był moją najpiękniejszą wojenną przygodą. Rokrocznie w pierwszej dekadzie miesiąca sierpnia wracają mi wspomnienia o nieżyjących towarzyszach broni: „Korczaku”, „Trójce”, „Pawiu”, „Borucie”, „Żbiku” i gościnnej kwaterze u „Łukaszów”.
Obraz udanej akcji mąci pamięć o aresztowaniu i śmierci Florentyny i Ludwika Madejewskich z synami Ludwikiem i Zdzisławem oraz Staszka Magury „Kolibra”, a także wiedza o okrutnym potraktowaniu Jasła przez barbarzyńskich saperów uchodzącego przed Sowietami niemieckiego Wehrmachtu.
Moje powojenne kontakty z dowodzonymi przez druhów harcmistrzów Wiesława Hapa, Jacka Smolika i dawniej Jana Urbana jasielskimi harcerzami trwają już wiele lat.
Nie zobaczę już Jasła, lecz pociesza mnie świadomość, iż w w tym pięknym, odbudowanym z gruzów mieście nie zaginie pamięć o wydarzeniach historycznych. Ma Jasło swojego znakomitego i niezwykle aktywnego historyka Zdzisława Świstaka. Ma prężnie działające Stowarzyszenie Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego, któremu przewodniczy aktywny historyk, regionalista i druh Wiesław Hap. Po śp. Zygmuncie Kachliku, którego wkład w sprawę pamięci jest ogromny, inicjatywę przejęli teraz koledzy kombatanci Witold Świdrak i Zygmunt Waśko, stojący na czele jasielskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Patriotycznym nastrojom sprzyja postawa mieszkańców oraz nieustannie życzliwy klimat i pomoc ze strony Burmistrza mgr inż. Andrzeja Czerneckiego i radnych Miasta Jasła. Nocą z 5 na 6 sierpnia jestem myślami przy Was. „Dąbrowa”.”
Następnie uformowała się kolumna marszowa. Za harcerzem z biało – czerwoną flagą szły dwie kolumny druhen i druhów z zapalonymi pochodniami oraz pozostali uczestnicy, dorośli i młodzież. Trasa Marszu prowadziła tą samą drogą, którą przechodzili uczestnicy akcji. Na placu przed kościołem pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Jaśle – Żółkowie wszystkich przywitał proboszcz miejscowej parafii ks. Jan Gibała. Wraz z zebranymi, w tym z mieszkańcami parafii, odmówił cząstkę różańca i pomodlił się w intencji uczestników akcji i jej ofiar.
Jeden z harcerzy odczytał Apel uczestników Jasielskiego Marszu Wolności:
„ Spotkaliśmy się dziś w 70. rocznicę słynnej akcji uwolnienia więźniów w Jaśle przez żołnierzy Kedywu Armii Krajowej pod kryptonimem „Pensjonat”, by dać wyraz naszej pamięci o tych, którzy walczyli o niepodległą i wolną Polskę. Uczestnictwo w tym Jasielskim Marszu Wolności jest dowodem naszego patriotyzmu oraz pamięci i szacunku dla przeszłości. Jesteśmy tu, aby swoją obecnością zaświadczyć o naszej wierności do wartościom narodowym, religijnym i patriotycznym. Nie chcemy, aby słowa: „Bóg, Honor, Ojczyzna” były tylko pięknymi hasłami.
Pochylamy czoła przed weteranami Armii Krajowej: „Oni przecież walczyli nie o to, by brać udział w zasług targowisku. Ich był las i kamienie i błoto. Ich był dym, i wszy, i ognisko. Ich to była niezłomna nadzieja, co czekała w zimowych zawiejach. Ich to była ta straszna tęsknota, co ich gryzła w rozmokłych namiotach”.
Powracamy do czasów wojny i okupacji, do dni kiedy mimo to, że byliśmy w niewoli hitlerowskiej, to byli wówczas ludzie dla których najważniejszym przesłaniem była walka o wolność i niepodległość. Nie wahali się oni położyć na szali tych wartości własnego życia.
Błogosławiony Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział kiedyś, że „wolność trzeba stale zdobywać, nie można jej tylko posiadać”. My możemy do tych słów dodać, że wolności należy strzec i przypominać o jej zagrożeniach.
Pamiętajmy też o tym, by chronić prawdę historyczną. Nie możemy bowiem przemilczeć faktów, że w niektórych państwach w środkach masowego przekazu, publikacjach, filmach świadomie lub nieświadomie pisze lub mówi się o „polskich obozach śmierci”, fałszuje się przyczyny, przebieg i prawdziwy obraz II wojny światowej. Często też ukazuje się nieprawdziwy i niewłaściwy wizerunek żołnierzy AK. Tak być nie może… .
My, jako mieszkańcy Jasła, miasta zniszczonego przez niemieckiego okupanta w 97 procentach do apelowania o to mamy nie tylko prawo, ale i moralny obowiązek! Uczestnicy Jasielskiego Marszu Wolności, Jasło, 5 sierpnia 2013 r.”.
Później Przewodniczący zgromadzenia o rozpalenie Ogniska Pamięci poprosił Burmistrza Andrzeja Czerneckiego, Zastępcę Burmistrza Leszka Znamirowskiego, Księdza Proboszcza Jana Gibałę, przedstawicielkę Zarządu Stowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego Eulalię Cetnar i Komendanta Hufca ZHP phm. Waldemara Marka. Przy tym ognisku odśpiewano kilka pieśni żołnierskich i partyzanckich oraz „Barkę” i „Boże, coś Polskę”.
Na zakończenie wszyscy zebrani utworzyli wielki krąg, a Przewodniczący zgromadzenia przekazał uściskiem dłoni tradycyjną harcerską iskierkę przyjaźni, będącą tego wieczora swoistą iskierką wolności.
Organizatorzy serdecznie dziękują wszystkim, którzy uczestniczyli w Marszu oraz tym, którzy pomagali w jego przebiegu, szczególnie Księdzu Proboszczowi Janowi Gibale, P. Mateuszowi Smyce z Urzędu Miasta w Jaśle i służbom mundurowym Komendy Powiatowej Policji, Straży Miejskiej oraz Straży Ochrony Kolei.
SMJiRJ i KH ZHP
Fot. Krzysztof Czekaj
Prezes SMJiRJ złożył kwiaty pod pomnikiem AK
W dniu 4 sierpnia w Jaśle odbyły się oficjalne uroczystości miejskie upamiętniające 70. rocznicę zdobycia – opanowania jasielskiego więzienia oraz 69. rocznicę powstania warszawskiego. Ich organizatorami byli: Zarząd Koła Światowego Związku Żołnierzy AK w Jaśle i Burmistrz Miasta Jasła.
Najpierw uczestnicy uroczystości wzięli udział w Mszy Świętej w kościele franciszkańskim. Później miał miejsce przemarsz pod pomnik AK. Po hymnie państwowym głos zabrali: Witold Świdrak – Prezes Zarządu Koła ŚZŻAK w Jaśle i Andrzej Czernecki – Burmistrz Miasta Jasła. Odczytano również list od Wojewody Podkarpackiego – Małgorzaty Chomycz – Śmigielskiej. Po salwie honorowej Apel Pamięci przeprowadziła kompania honorowa 21. Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa.
Następnie miało miejsce składanie kwiatów pod pomnikiem AK. W imieniu naszego Stowarzyszenia złożył je prezes Wiesław Hap. Po zakończeniu uroczystości zebrani obejrzeli wystawę komiksu poświęconego akcji uwolnienia więźniów krypt.„Pensjonat” autorstwa Piotra Hudymy, którego konsultantem historycznym był prezes Hap.
PS
70 lat temu przeprowadzono akcję "Pensjonat"
70 lat temu jasielskie więzienie „pękało w szwach”, było wypełnione wieloma członkami Armii Krajowej, w tym z Kedywu oraz innych formacji i organizacji ruchu oporu. Wówczas zapadła decyzja o ich odbiciu w ramach akcji „Pensjonat”.
Rozkaz komendanta okręgu krakowskiego AK dotyczący uwolnienia aresztowanych otrzymał Podokręg AK Rzeszów 14 lipca 1943 r. Przygotowujący akcję i kompletujący zespół uderzeniowy do jej przeprowadzenia, ppor. Zenon Sobota „Korczak”, zdawał sobie sprawę, że musi być ona opracowana i przeprowadzona perfekcyjnie, z zaskoczenia, szybko i sprawnie.
Kompletowanie zespołu i ustalanie terminu akcji…
Trójka jej przyszłych uczestników: Zbigniew Zawiła, Zbigniew Cerkowniak i Stanisław Kostka wyjechała z Przemyśla do Jasła 24 lipca 1943 r. Nikt z nich nie był nigdy w tym mieście, posługiwali się opisem i szkicem sytuacyjnym „Korczaka”. Szli z dworca kolejowego, minęli budynek więzienny i dotarli do willi Ludwika i Florentyny Madejewskich przy ul. Mickiewicza. Ten dom stał się ich kwaterą i miejscem przygotowań. Wspierała ich w tym patriotyczna i w różny sposób związana z AK czteroosobowa rodzina Madejewskich: inż. Ludwik Madejewski „Antoni”, „Łukasz”, jego żona Florentyna „Antonina”, „Łukaszowa” oraz ich synowie: Ludwik-junior „Krupa” i Zdzisław. W przygotowaniach akcji pomagali strażnicy więzienni – Jan Wawszczak i członek AK Józef Okwieka „Trójka”, który później wziął w niej bezpośredni udział.
Uczestnicy akcji: Zenon Sobota „Korczak”, Zbigniew Cerkowniak ps. „Boruta”, Zbigniew Zawiła ps. „Żbik”, Stanisław Kostka ps. „Dąbrowa”, Józef Okwieka ps. „Trójka”, Stanisław Magura ps. Paw”.
Florentyna Madejewska ps. „Łukaszowa”, Ludwik Madejewski ps. „Łukasz”, Ludwik Madejewski – junior ps. „Krupa”, Zdzisław Madejewski.
Kilkakrotnie przesuwany termin ataku ostatecznie ustalono na noc z 5 na 6 sierpnia 1943 r. Miał go przeprowadzić zespół Kedywu Podokręgu AK Rzeszów: dowódca – ppor. Zenon Sobota „Korczak” i podlegli mu przybyli z przemyskiego ośrodka kryptonim „Leon” – plut. pchor. Zbigniew Zawiła „Żbik”, ppor. Zbigniew Cerkowniak „Boruta”, kpr. pchor. Stanisław Kostka „Dąbrowa” oraz harcerz Stanisław Magura „Paw” i plut. Józef Okwieka „Trójka”, obaj z tutejszego ośrodka Kedywu. Przez dwa dni zespół dywersyjny dopracowywał szczegóły i analizował cały przebieg akcji w pokoiku na poddaszu w willi Madejewskich.
5 sierpnia 1943 r. ….
W dniu jej przeprowadzenia, po odprawie zjedli obiad, następnie odbyli zbiorową lekcję języka niemieckiego oraz przygotowali swą broń. Na ich uzbrojenie składały się: jeden pistolet maszynowy typu bergmann, trzy visy, czeska zbrojovka, nagan, małokalibrowy pistolet typu browning i dwa ręczne granaty. Wówczas nadszedł niepokojący meldunek od „Trójki”, mówiący o tym, że gestapowcy zabrali na przesłuchanie majora Jana Ptaka. „Korczak” przez jakiś czas wahał się czy w związku z tym akcji nie przełożyć. Po krótkiej analizie zdecydował się jednak do niej przystąpić licząc, że wieczorem „Janek” zostanie odwieziony do więzienia. Wszystkim uczestnikom na tym zależało, gdyż mieli świadomość, że muszą go uwolnić ponieważ jest strasznie zmaltretowany, a w toku śledztwa zerwano mu wszystkie paznokcie.
Po kolacji ciągnące się minuty oczekiwania akowcy wypełniali wspólnym śpiewaniem i grą w szachy. Po godzinie policyjnej na poddaszu trwały ostatnie przygotowania do wyjścia. Wyszli jeden za drugim i skryli się pod osłoną nocy. Prowadził ich doskonale znający Jasło „Paw”. Między kroplami deszczu, cicho i ostrożnie forsując płoty, siatki i ogródki dotarli do zarośli znajdujących się przy ulicy oddzielającej ich od wejścia do więzienia.
Fot: Klucz do kraty na oddziale politycznym jasielskiego więzienia, zabrany przez „Dąbrowę” strażnikowi.
Nerwowe oczekiwanie naprzeciwko bramy więziennej…
Ukryci za gęstymi krzewami w napięciu oczekiwali na znak mającego wkrótce wyjść z bramy „Trójki”. Nagle przed więzienie podjechały dwa samochody z Niemcami i skierowały swe światła na krzaki za którymi schowali się ludzie „Korczaka”. Na szczęście żadnemu z nich nie drgnęła ręka i nikt nie wystrzelił. Po chwili samochody wroga odjechały zostawiając po sobie odciśnięte w błocie ślady kół. Akowcy odetchnęli. Na krótko, bowiem już chwilę później tuż obok nich przeszedł uzbrojony patrol schupowców. Potem zapadła dłuższa cisza.
Tuż po dwudziestej trzeciej w uchylonej bramie więziennej błysnęło światło z lampy naftowej. Uczynił to „Trójka”, który skończył służbę i poprosił innego strażnika o wypuszczenie go na zewnątrz więzienia. Na umówiony znak jeden za drugim: „Korczak”, „Boruta”, „Żbik” i „Dąbrowa” sforsowali bramę i sterroryzowali otwierającego ją strażnika. „Boruta” natychmiast zamknął bramę, za którą pozostał na ubezpieczeniu i obserwacji „Paw”.
Za murem „Pensjonatu”….
„Korczak” ruszył ze swymi ludźmi pod gmach więzienia. „Żbik” prowadził rozbrojonego strażnika. Przejętym od niego kluczem „Trójka” otworzył furtę w kracie pod wartownią. „Korczak” i „Boruta” swym nagłym wejściem zaskoczyli grających w karty strażników, którzy nie stawili oporu i dali się im rozbroić. Następnie obaj skierowali się do mieszkań prywatnych wyciągając z nich pozostałych strażników. W tym czasie „Dąbrowa” udał się na drugie piętro i tam na oddziale politycznym pojmał kolejnego strażnika. Dołączył on do zamkniętych w piwnicznej ciemnicy.
Sceny z akcji w rysunkach Stanisława Kostki „Dabrowy”, które naszkicował w czasie jednego z biwaków podczas odskoku: „Boruta” wywołuje więźniów z celi, „Dąbrowa” rozdaje zdobyczne karabiny.
Gdy „Korczak” i jego ludzie weszli do więzienia, większość więźniów już spała. Przystępując do ich wypuszczania, aby uniknąć paniki i zamieszania, akowcy postanowili udawać gestapowców. Chcieli jak najszybciej uformować kolumnę marszową i niezwłocznie opuścić więzienie. Aby zachować porządek „Trójka” do pomocy dopuścił tylko kilku najbardziej zaufanych z więźniów, m.in. Czesława Starzyka ps. „Natan” i Franciszka Krzyśkowa ps. „Koral”. Cele po kolei otwierał „Trójka”, a pozostali, w sposób typowy dla Niemców głośno krzycząc wyczytywali z kartki nazwiska i w języku niemieckim wzywali do wyjścia kolejnych więźniów. Przerażonych aresztantów ustawiano twarzami przy ścianie. Początkowo nikt nie domyślał się, że w tej chwili realizuje się ich sen o wolności. W ubranych w błyszczące, czarne płaszcze, wysokie buty i tyrolskie kapelusze, uzbrojonych mężczyznach nie rozpoznawali żołnierzy polskiego podziemia . Lecz kiedy po raz kolejny z twarzy dowódcy akcji spadła założona wcześniej pończocha, któryś z więźniów (a był to najprawdopodobniej Antoni Strahl) krzyknął: „Korczak”! – zapanowała ogromna radość, a śmiech mieszał się z płaczem. Opanowano jednak sytuację i zaprowadzono porządek.
„Dąbrowa” z grupą najbardziej sprawnych więźniów zszedł do piwnicy, gdzie „Trójka” rozdał im broń, dziewiętnaście starych manlicherów i amunicję. Z rozbitych magazynów więźniom rozdano różne części garderoby, koce i chleb na drogę. Z pieniędzy, które przyniósł ze sobą „Korczak”, „Żbik” podzielił między nich jako zapomogi po kilkaset złotych.
W oczekiwaniu na „Janka”…
Zaczęto ustawiać kolumnę marszową. Uzbrojeni więźniowie mieli stanowić przednią i tylną straż. Okazało się, że w jednym z pomieszczeń śpi jeszcze będący na usługach niemieckich strażnik Jan Musiał. Aby nie zaalarmował hitlerowców, pod jego drzwi udali się „Boruta”, „Dąbrowa” i „Trójka”. Ten ostatni zapukał do drzwi i zawołał do znajdującego się tam strażnika, że wzywa go naczelnik. Kiedy drzwi się uchyliły, „Boruta” zablokował je butem i przystawił do piersi obudzonego lufę swego visa. Tamten chwycił za nią chcąc ją skierować w kierunku twarzy „Boruty”. Przez chwilę walczyli ze sobą. Nagle padł strzał. Ranny w rękę strażnik już nie stawiał oporu. „Dąbrowa” i „Żbik” założyli mu opatrunek i odprowadzili go do piwnicy.
Fot.: Ruiny jasielskiego więzienia. Na pierwszym planie część bramy więziennej.
Pomimo wcześniejszych oczekiwań, że major Ptak zostanie odwieziony po przesłuchaniu do więzienia, wśród uratowanych go nie było. „Korczak” postanowił poczekać jeszcze pół godziny. Liczył na to, że może „Janek” zostanie jednak przywieziony z „Bursy”. Niestety czas upłynął i podjął decyzję, że dłużej czekać nie można. Jak się okaże, następnego dnia hitlerowcy rozstrzelają rotmistrza Ptaka w lesie warzyckim. Przed wyjściem akowcy przecięli jeszcze kable telefoniczne na wartowni. Ustawiającą się kolumnę marszową „Korczak” pouczył, że po wyjściu z budynku nie wolno im rozmawiać i palić papierosów oraz nakazał, że muszą bezwzględnie słuchać rozkazów. W międzyczasie „Boruta” poinformował innych więźniów pozostających w celach, w tym pospolitych i kryminalnych, że po piętnastu minutach mogą je opuszczać i uciekać.
Wyjście…
Jasielska „Bursa” – miejsce przesłuchań i kaźni Gestapo.
Około godziny 0.30 „Korczak” z „Borutą” wyprowadzili całą grupę więźniów. W środku kolumny pieczę nad uwolnionymi sprawował „Żbik”, a strażą tylną dowodził „Dąbrowa”. Przewodnikiem całej przeszło 70-osobowej grupy był dobrze znający okolice Jasła „Paw”. Po wyjściu zasadniczej grupy, po kilkunastu minutach, grupkami lub pojedynczo uciekali poza teren miasta inni więźniowie. W tym czasie obudził się śpiący na wieżyczce wartowniczej strażnik Stanisław Gunia. Uwolnił uwięzionych strażników. Zaczęli zbierać znajdujących się jeszcze na podwórzu i wewnątrz budynku więźniów. Do budynku powróciło też kilka osób, które obawiały się o los zagrożonych represjami swych rodzin. Gunia zaczął strzelać w powietrze by zaalarmować Niemców i sprawić wrażenie, że stawiali opór. Dwóch strażników udało się biegiem do siedziby gestapowców. Wszystkie służby hitlerowskie w mieście zostały postawione na nogi. Ogłoszono alarm w całym regionie. Od świtu obstawiono skrzyżowania dróg, rozpoczęto penetrację lotniczą, przeszukiwania okolicznych wsi, pociągów i stacji kolejowych. Wieść o uwolnieniu więźniów politycznych pod bokiem silnych formacji hitlerowskich rozeszła się po Jaśle i regionie lotem błyskawicy i napawała serca Polaków otuchą oraz nadzieją na lepsze czasy.
Kartka z dziennika generalnego gubernatora Hansa Franka z zapisem o jasielskiej akcji.
Rozkaz szefa Kedywu Okręgu AK Kraków majora Stefana Tarnowskiego ps. „Jarema” z wyrazami uznania dla uczestników akcji i z informacją o przedstawienie ich do awansu i odznaczeń.
Wiesław Hap
/ms/
Felicja Jałosińska wśród nagrodzonych przez Marszałka twórców kultury
Felicja Jałosińska, Wiceprezes Stowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego, uhonorowana została nagrodą Zarządu Województwa Podkarpackiego w dziedzinie kultury. Uroczystość wręczenia nagród odbyła się w piątek, 28 bm., w Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie. Nagrodę Laureatce wręczył Marszałek Województwa Podkarpackiego Władysław Ortyl.
Relacja z tej uroczystości na stronie Urzędu Marszałkowskiego. Kliknij tutaj.
Na zdjęciu Felicja Jałosińska, zdjęcie z portalu Terazjaslo.pl.
M.Skiba
Kachlik, Jankisz i Skrudlik Honorowymi Obywatelami Jasła
Stowarzyszenie Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego było jednym z wnioskodawców przyznania tytułu Honorowego Obywatela Miasta Jasła Zbigniewowi Skrudlikowi oraz pośmiertnie Zygmuntowi Kachlikowi i Juliuszowi Jankiszowi. Zapraszam do przeczytania relacji z uroczystości uhonorowania tych osób.
W uroczystości uczestniczyli przedstawiciele Zarządu Stowarzyszenia na czele z prezesem Wiesławem Hapem i wiceprezes Felicją Jałosińską.
Aby przeczytać relację z portalu TerazJasło.pl kliknij tutaj.
Na stronie Urzędu Miasta Jasła znajdziesz listę wszystkich osób, którym przyznano ten tytuł. Kliknij tutaj.
Na zdjęciu przyjmujący gratulacje Zbigniew Skrudlik. Fotografia z portalu TerazJasło.pl.